NA DEPORTACJĘ NIE ZGODZILI SIĘ LEKARZE. Mały Jaś, który miał być deportowany na Białoruś, na razie zostaje w Polsce – dowiaduje się TVN24. – Na deportację nie pozwala stan jego zdrowia – orzekli lekarze. 10-miesięczny chłopczyk jest chory na nieuleczalną mukowiscydozę.
Niestety dziecko jest w stanie, w którym wymaga naszej interwencji. Musi otrzymywać kroplówki i absolutnie nie może być transportowane w dniu dzisiejszym ani w ciągu najbliższych dni – powiedziała w TVN24 kierownik kliniki mukowiscydozy, dr Maria Trawińska.
– To jest dziecko ciężko chore. Stwierdzamy u niego przewlekle zaburzenia w odżywianiu, zmiany w płucach – to nie jest sprawa, która natychmiast się pojawia. Prawdopodobnie trwa już jakiś czas – dodała. Jaś będzie musiał zostać w szpitalu co najmniej 2 tygodnie. Jednak gdy wydobrzeje, może zostać deportowany do kraju pochodzenia swojej matki.
Białoruś: też mamy dobrych lekarzy!
Strona białoruska mówi, że podporządkuje się zaleceniom lekarzy, ale nalega na powrót Jasia do kraju. – Na Białorusi są stworzone warunki, by dziecko mogło się rozwijać – zapewnił konsul Białorusi Rusłan Jesin. – Nikt w Europie nie może zarzuci białoruskim lekarzom złych kwalifikacji – dodał.
Jaś nie trafi jednak od razu do rodziny zastępczej, tylko do centrum opieki. – Strona Białoruska zapewni Jasiowi opiekę i znajdzie mu rodzinę, która go nie zdradzi – zapewnił.
Źródło: www.tvn24.pl